Rowerem przez Warszawę:

o zachwycie, rowerowym zgrzycie i świątecznej choince w lipcu

Warszawa. Znam ją od lat, ale… zawodowo. Biura, szkolenia, projekty. Tyle razy w niej byłam, a nigdy jej nie zobaczyłam. W ten weekend to się zmieniło. 

Spontaniczny wypad – IGŁA przeszła w Warszawie, więc połączyłam sprawy zawodowe z urlopem i… rowerem. To była pierwsza taka moja przejażdżka po stolicy. Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej nie pozwoliłam sobie na to, żeby po prostu być turystką w stolicy. Aż do teraz.

W sobotę poznałam człowieka, który w niedzielę (bez podtekstów) oprowadził mnie po Warszawie – Grzegorz to trener personalny, z którym nawiązałam cudowną, inspirującą rozmowę. Miałam szczęście! Opowiedział mi o mieście i życiu – a ja słuchałam z uwagą, kręcąc kolejne kilometry.

Gdzie byłam? Lepiej zapytać, gdzie mnie nie było!

Niedziela: 10. Pułk Samochodowy, Aleja Godziny „W”, pomnik Polska Walcząca, park Akcji „Burza”, Łacha Siekierkowska, Most Siekierkowski, Wał Miedzeszyński, Plaża Gocław, ścieżka wzdłuż Wisły (chyba cała!), przejazd pod Mostem Łazienkowskim, Plaża Saska, Nurek Syrenka, Most na Pragę, bulwary przy Centrum Nauki Kopernik, Cypel Czerniakowski…

Poniedziałek: Łazienki Królewskie, Pole Mokotowskie, park na Książęcem, park Janiny Porazińskiej, bulwar Bohdana Grzymały, skwer Kohla, Wybrzeże Gdańskie, bulwar Jana Karskiego, szutrowa droga wzdłuż Wisły, Rezerwat Las Bielański, Park Fontann, pomnik Zygmunta, Starówka, ogród Krasińskich, ogród Saski, Marszałkowska, ulica Piękna, pomnik Fryderyka Chopina (must have!) i Park Ujazdowski.

Wisienka na torcie? Spotkanie z Grzesiem, jego cudowną żoną i ich psiakami. A teraz najlepsze: jest lipiec, a oni mają w domu choinkę! Prawdziwą, bożonarodzeniową, z pełnym luzem i dystansem do siebie. Fantastyczne małżeństwo. Tacy ludzie przywracają wiarę w… ludzi. 

Zresztą – to nie był koniec niespodzianek. Odezwała się do mnie dawna znajoma z Krety, po moim ogłoszeniu na Facebooku. Zobaczyła mój post, zgadałyśmy się – i bach, spotkanie po latach.

Ale… nie wszystko było takie idylliczne.

Zamieściłam niewinne ogłoszenie w grupie „rowerowej”:

„Warszawiacy. Jadę do Was. Gdzie polecacie pojeździć? Będę do wtorku godz. 12 zatem mam sporo czasu na „objechanie” Warszawy. Jestem początkująca, powracająca na rower po wieloletniej przerwie. Max ~30km. Traktuję rowerową przejażdżkę bardzo rekreacyjnie.”

Myślałam, że ktoś podpowie fajną trasę. Niestety – Messenger zalały… propozycje nie na temat. Seksualne aluzje, żarty poniżej pasa, komentarze kompletnie niepasujące do mojego pytania. Tak, były też ciepłe słowa i przydatne podpowiedzi – za to ogromne dziękuję. Ale większość? Chamska, agresywna, nieprzyzwoita. Całe szczęście pojawiły się perełki z wartościowymi informacjami. Jeszcze raz – Dziękuję baaaardzo. 

I tak sobie myślę: nic dziwnego, że kobiety coraz częściej piszą na takich grupach, że szukają towarzystwa wyłącznie kobiecego. To nie strach przed relacją. To zmęczenie seksualizacją każdej prostej potrzeby: jechać na rowerze. Zobaczyć miasto. Odetchnąć.

To nie wszystko.

W trakcie jednej z przejażdżek spadł mi łańcuch. Postawiłam rower do góry kołami i… nikt nie podszedł. Żaden z mijających mnie mężczyzn nie zapytał, czy potrzebuję pomocy. Nie że potrzebowałam – umiem. Zajęło mi to bagatela kilka sekund. Raz, dwa i łańcuch był na swoim miejscu.  Mam brata mechanika. Wymieniając z nim nie jeden rozrząd, nauczyłam się niejednego. Ale wiecie co? Kultura osobista nie polega na tym, czy ktoś „da radę”, tylko czy zapyta.

Zrobiłam o tym TikToka. Półżartem z lekkim pazurem. I zaczęła się dyskusja. O równouprawnieniu, o gender, o byciu dżentelmenem. A ja mam tylko jedną refleksję: jeśli kobieta pcha wózek i nie daje rady – to inna kobieta pomoże. Mężczyzna rzadziej. Bo „równouprawnienie”. Bo same tego chciałyśmy. 

Nie o to chodzi. Chodzi o człowieczeństwo.

I może właśnie dlatego po tej rowerowej Warszawie, tej fizycznej i tej mentalnej, widzę wyraźnie: jest wiele do zrobienia. Ale ja nadal wierzę w ludzi. Bo spotkałam też tych dobrych. Empatycznych. Z choinką w lipcu i uśmiechem w oczach. I dla takich ludzi warto.

Jutro kolejny dzień. Tuż przed powrotem do domu planuję jeszcze jedną wyprawę. Zobaczymy co jutro mnie spotka.

#docelu #PaulinaProsto #PaulinaIgielska #DoradztwoZawodowe
#rowerowo #Warszawa #kobietynarowerach #równouprawnienie #ludzie 

Kultura osobista nie polega na tym, czy ktoś „da radę”, tylko czy zapyta.

Może Cię także zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przejdź do treści