No to bach. Zaledwie kilka dni temu stworzyliśmy razem z Wami wpis o tym, że już nie chcę być silna. Że marzę, żeby ktoś zdjął ze mnie tę pelerynę heroski i pozwolił mi przez chwilę poleżeć. I wiecie co zrobiła karma?
Włączyła tryb Level: Hardcore.
Zaatakowała mnie przeziębieniem, kaszlem, katarem, kiepskim nastrojem i jeszcze dołożyła mi okres. W gratisie. 🤬 Bo przecież jak upadać, to z fasonem, prawda?
Ale… wiecie jak to się dalej potoczyło. Świat nie stanął. Dzieci same się do przedszkola nie zawiozły, same ze żłobka nie wyszły. Pies nie nakarmił się sam (no dobra, akurat pieseła to nie mamy, ale wyobrażenie Wonder Woman z karmieniem owczarka niemieckiego zawsze robi wrażenie). Projekty same się nie poprowadziły. Uczestniczki same siebie nie zainspirowały.
I co zrobiła Wonder Woman Paulina?
Otrzepała kolana, wysmarkała nos, zapiła herbatkę z imbirem, wrzuciła swoje super-szpilki do torby i ruszyła do roboty.
Bo siła to nie jest tylko stanie na czele armii (tak wiem Lotnik da za to klapsa) albo zarzucenie mężczyzny przez ramię. Siła to czasem po prostu wejście na ZOOMa, kiedy ma się 38,5 i jedzie się na paracetamolu i pasji.
I powiedzmy sobie szczerze: ja Wam tu piszę takie rzeczy, ale jednocześnie cisnę 3 projekty z kompetencji cyfrowych, studiuję psychologię i jeszcze przy tym muszę analizować zachowania aktualnych potencjalnych absztyfikantów, którzy przypominają o sobie „hej, ja jestem…”, stęsknionych za moim zainteresowaniem. Bo przecież nie za mną, inaczej staliby pod drzwiami z moimi ulubionymi kwiatami, błagalnym wzrokiem prosząc o moją uwagę. Oszaleje zaraz! Oni są tacy śmiechowi🤦♀️
A wiecie co? Ja ich wszystkich przebiłam.
Jestem Wonder Woman 2.0. W wersji szczecińskiej. Z kaszlem, ale i z powerem.
I w sumie przypomina mi się ta scena z filmu „27 sukienek”, kiedy najlepsza przyjaciółka daje bohaterce pstryczka w nos, a w zasadzie liścia w twarz, mówiąc: „Obudź się!”. Bo czasem trzeba się obudzić. I powiedzieć sobie: jesteś wystarczająca. Jesteś super.
Czasem wystarczy to powiedzieć sobie w lustrze, z kubkiem kawy i noskiem czerwonym jak u renifera Rudolfa. Ejjj!!! Ja to naprawdę robię codziennie! 😛
Więc jeśli dzisiaj czytasz to i myślisz sobie: „Ja pierniczę, ja nie daję rady”, to wiedz, że jesteś w gronie Wonder Women. Tych prawdziwych. Bez peleryny. Z miłością, chaosem, dzieciakami i robotą po godzinach.
I jeszcze Ci powiem: jak będzie trzeba, to znajdę Ci ten podgrzewany basen, Daria! 🌟
A Ty? Gdzie dzisiaj jesteś jako Wonder Woman?
#PaulinaProsto #docelu #kobietasiła #asertywność #pracaimacierzyństwo #wonderwoman #katariróż #psychologiawpraktyce #doradztwozawodowe #kobietawdziałaniu
Bo siła to nie jest tylko stanie na czele armii