To jedno zdanie, które kiedyś usłyszałam półżartem, dziś stało się moją osobistą mantrą.
Właśnie wróciłam ze spotkania z jedną z uczestniczek mojego projektu „IGŁA – Koncepcja z tołkiem na siebie.”. Młoda kobieta. Dopiero wchodzi na rynek pracy. Mądra, wrażliwa, ale już obciążona łatką – „wrzeniła się”. Ludzie, zamiast spojrzeć na nią jak na człowieka, ambitną młodą dorosłą, zobaczyli „dziewczynę syna właścicieli agroturystyki”. I zaraz posypały się hasła – że leniwa, że poleciała na pieniądze, że nie wie, jak smakuje prawdziwe życie. Wiesz, jak mnie to uderzyło? Bo ja… ja to przeżyłam. Od zawsze musiałam udowadniać swoją wartość. Byłam „córką szefa”, byłam „ładną dziewczyną”, byłam „tą silną”, która przecież da sobie radę, tą która „nie wie co to znaczy”. Tylko że nikt nie widział, ile mnie to kosztowało.

Całe życie wchodzimy w schematy:
„Co ludzie powiedzą?”
„Co powie tata?”
„Co powie partner?”
„A teściowa?”
„A koleżanka z pracy?”
„A sąsiadka spod trójki?”
To jest presja.
Presja, którą w kobietach wtłacza się od najmłodszych lat.
Presja, żeby się podobać, być grzeczną, miłą, uśmiechniętą.
Presja, żeby dawać, żeby nie narzekać.
Żeby być matką, kucharką, kochanką i terapeutką – wszystko w jednym.
Z pięknym makijażem i obiadem na czas.
Ale ja już dojrzałam.
Do momentu, w którym to, co robię, zależne jest ode mnie.
Nie od ich spojrzeń.
Nie od cudzych opinii.
Nie od ich oczekiwań.
To moja droga. Moje tempo. Moja decyzja.
I tak – mam w nosie, że nie wszystkim się spodobam.
Bo jestem człowiekiem, nie zupą pomidorową.
I to daje mi siłę.

Ale siła – to nie tylko odporność.
To też wybór.
To świadomość.
To wolność.
To szacunek.
No właśnie – SZACUNEK.
Zacznijmy od tego.
Czy my, kobiety, naprawdę się szanujemy?
Czy potrafimy powiedzieć do siebie: „Wystarczy”?
Czy potrafimy spojrzeć w lustro i nie oceniać?
Nie krytykować brzucha, nie analizować zmarszczek, nie biczować się za gorszy dzień?
Szacunek to nie tylko relacja z innymi. To przede wszystkim relacja z samą sobą.
To powiedzenie sobie: „Dziś mam prawo być zmęczona.”
To danie sobie prawa do błędu.
To nieumiejętność zrobienia obiadu – bez poczucia winy.
To odmówienie komuś, kto prosi o kolejne „przysługi”, kiedy już nie masz siły.
Szacunek to też partnerstwo.
To świadomość, że nie muszę być silna za dwoje.
Że mogę się oprzeć.
Mogę się rozpłakać.
Mogę się przytulić.
Wiesz, co dziś uważam za największą siłę kobiety?
Ciepło.
Cierpliwość.
Empatia.
I ta zdolność, by – mimo wszystko – podać rękę innym.
Ale nawet my, silne kobiety, mamy prawo mieć chwilę słabości.
Nie jesteśmy z żelaza.
Jesteśmy z serca.
I tym sercem bije życie.
Prawdziwe. Autentyczne. Z duszą.
——————————
#PaulinaProsto
#DoCelu
#ZwykłeŻycieZwykłychLudzi
#kobietasiła
#autentyczność
#niejestemzupapomidorowa
#szacunekdosiebie
#emocje
#dobro
#miłość
#wsparcie
#niezawszesilna
Szacunek to nie tylko relacja z innymi. To przede wszystkim relacja z samą sobą.